Vanda w Rzymie (It)

Vanda pierwszą swoją podróż odbyła do Rzymu z Karolem i jego tatą. Nasz flat traveler -Vanda  powstał dzień przed wylotem. Machnięta na prędce, nie wycięta i nie zalaminowana bez paszportu i dobrego aparatu. Za to z niechęcią do pozowania - znakomitą większość (nie tylko) turystycznych atrakcji przegapiła w plecaku nie narzucając się swoją obecnością.  Ale z następną podróżą to się zmieni:)
Tymczasem w Rzymie:
W Rzymie Vanda zatrzymała się razem z Karolkiem i jego tatą w domu pielgrzyma księży Orionistów. Dom powstał z inicjatywy papieża Jana Pawła II. Jest przeznaczony głównie dla osób niepełnosprawnych wraz z opiekunami. Osoby niepełnosprawne są całkowicie zwolnione z kosztów pobytu i wyżywienia. Flat travelers też. Po wczesnym śniadaniu cała ekipa zaopatrzona w suchy prowiant - nie do przejedzenia przez team Vandy - wyruszała w miasto. A na wieczór makaron w wielu odsłonach.










 


Aklimatyzacja okazała się niemiłą niespodzianką. Pierwszą dobę w Rzymie Vanda wspomina fatalnie. Oka nie zmrużyła. Karol zmrużył oka na kilka godzin ale nie zsynchronizował się z tatą. Po prostu nikt się nie wyspał.

Bazylika św Piotra. W tle miejsce z relikwiami św. Piotra. Największy kościół na świecie (no, prawie, ale na pewno najważniejszy). Przy wielu ołtarzach odbywają się msze święte w różnych językach.  Aby nie przeszkadzać sobie na wzajem w uczestnictwie w Eucharystii, w bazylice obowiązuje zakaz śpiewania. (Oczywiście) Polacy zakaz ów mają sobie za nic i dalejże "Barka dla naszego ukochanego Ojca świętego".  Vanda uczepiwszy się teamu Karola ( grupa 12 kolegów i koleżanek Karola ze szkoły z opiekunami) nie musiała odstać w długiej kolejce do wejścia. Wszyscy oni weszli specjalnym wejściem dla osób niepełnosprawnych. Vanda i Karol na pozostałych zdjęciach będzie prezentować się podobnie jak tutaj. Vanda jak ta lala a Karol w ruchu, bo bezruch go męczył:)


Kapitol. Jedno z siedmiu wzgórz na których położony jest Rzym. Na pewno jedno z najważniejszych. Obecnie w tym miejscu znajdują się muzea. W jednym z nich zobaczyć można oryginał pomnika Marka Aureliusza, którego kopia pozuje dla Vandy. Za Vandą widać siedzibę Rady Miejskiej, Palazzo Senatori . Obok Vandy znajduje się kolumna z wilczycą i jej dwoma utrapieniami a obok Karola - Forum Romanum.  Czego brak na Kapitolu i każdym innym wzgórzu? Publicznych toalet! 
A Marek Aureliusz  piękny mężczyzna!

Widok z Kapitolu na Forum Romanum. To tutaj znajdowały się najważniejsze miejsca starożytnego Rzymu. Instytucje i miejsce spotkań. Świątynie, łuki triumfalne, kolumny. Kiedy powstało chrześcijaństwo, rozbierano rzymskie, pogańskie świątynie i inne budynki kultu i z tego materiału budowano świątynie chrześcijańskie. Inne zabytki FR zniszczył Mussolini budując główną ulice do Koloseum, które znajduje się po przeciwnej stronie.




Vanda spotkała po drodze kilka takich wilczyc z Romulusem i Remusem. Wilczyca jest nieoficjalnym symbolem Rzymu, który swoje święto założenia obchodzi 21 kwietnia. W tym dniu Romulus miał zabić swego brata bliźniaka Remusa, który przekroczył granice nowego miasta założonego przez Romulusa - Rzymu. Według mitu krewkie bliźniaki byli synami Marsa i westalki. A ponieważ westalce nie wypadało zajść w ciąże - choćby i z samym Marsem - Chłopców po urodzeniu wrzucono do Tybru a ich matkę zakopano żywcem. Płacz wyrzuconych na brzeg dzieci usłyszała wilczy, która potem wykarmiła obu chłopców.







 Zamek Anioła. Kiedyś grobowiec, a od średniowiecza twierdza. W razie niebezpieczeństwa papieże mogli tam szukać schronienia. Połączona z Watykanem przejściami. A przez dziurkę strzelniczą Vanda łypie mniej więcej w stronę Watykanu, gdyby mogła spojrzeć trochę bardziej w prawo, zobaczyłaby Via Conciliazione prowadzącą na plac św. Piotra. Bez kolejki. Z twierdzy roztacza się piękny widok na Rzym, a w samej twierdzy można dobrze zjeść i odwiedzić kolejne muzeum (broni średniowiecznej) - jeśli komuś jeszcze nie dość:)









Vanda, Karol i  tata Karola zdjęcie przy Koloseum mają dzięki pewnej amerykańskiej turystce, zauroczonej lokami Karola i zaintrygowanej tekturową w jego rączkach. ;) Cały czas trwają tutaj prace konserwatorskie. Toteż częściowo budowla nadal zastawiona jest  rusztowaniem. Rozpoczęty w 2011 roku remont odkrył tajemnicę Koloseum. Okazało się, że oryginalnie budynek miał kolor ochry i czerwieni.

 

A oto pinie. Prawdopodobnie cieszą się większą sympatią Rzymian niż wyzierający  zza nich narodowy pomnik Vittorio Emanuelle II. Tak sobie z Vandą wydedukowałyśmy. Bo orzeszki piniowe to Włosi chętnie i w dużych ilościach, a  pomnik ów to chyba nie bardzo w ogóle, skoro nazywają go "maszyną do pisania", "sztuczna szczęką" czy "tortem weselnym". Monument z białego marmuru upamiętniać ma zjednoczenie Włoch, ale przede wszystkim zasłania Kapitol. A po prawej stronie - na poziomie fartuszka Vandy - widać Pałac Wenecki. Po dojściu do władzy Mussolini, urządził w nim swoja rezydencję. Aby przekonać Rzymian o pracowitości swojej i swoich urzędników, Mussolini nakazał świecić w Pałacu światła całą noc.Tutaj też znajduje się balkon,  z którego duce przemawiał do zgromadzonych Włochów na placu weneckim.

 
Papieski Uniwersytet Gregoriański, potocznie zwany Gregorianką. Studiują na niej studenci z całego świata a zajęcia prowadzą wykładowcy z 40 krajów. W znacznej części są nimi jezuici. Nie bez kozery. Na początku Gregorianka to po prostu pierwsza szkoła i biblioteka założona przez św. Ignacego Loyolę - założyciela jezuitów. Było to tzw. Kolegium Rzymskie. Na siedzibę Kolegium, św. Ignacy wybrała jeden z pałaców rzymskich na Kapitolu.
A szukając powiązań naszego krakowskiego podwórka z Uniwersytetem można znaleźć np takie: O. Henryk Pietras. Wykładowca na Gregoriance i Ignatianum. Patrolog, który opowiada o Orygenesie lepiej niż patrolog. Fantastyczny wykładowca- dystans, poczucie humoru, pasja i ogromna wiedza.

Vanda przekonała się, że najlepszą pizzę w Rzymie można zjeść w małych pizzeriach, w bocznych uliczkach. W okolicach zabytków, w miejscach turystycznych pizza jest niesmaczna, produkowana na ilość nie jakość - dla turysty masowego nie wymagającego. Włąściwie to nie jest pizza. Grube, dużo tłuszczu. 
A po dobrej pizzy, dobry włoski deser. I nie było to tiramisu. Na stole zawsze ocen balsamiczny, oliwa, czasami z dodatkiem ostrej papryki.





Skutery. Są wszędzie. zastawiają ulice. Doskonale sprawdzają się w ciasnych, wąskich uliczkach. I w korkach.  Mają specjalne miejsca parkingowe i status atrakcji turystycznej.


 Gwardzista papieski w stroju galowym. Gwardia szwajcarska zawitała do Watykanu w liczbie 150 najemników a ich celem była ochrona papieża. Kilkakrotnie rozwiązywana i reaktywowana. Stroje gwardzistów były modyfikowane w duchu miłościwie panującej epoki.
Podczas gdy Vanda strzelała sobie słit focię ze znikającym w tłumie papieżem Franciszkiem, Karol cierpliwie czekał na swoją kolej. Aż się doczekał.

 Wąskie uliczki Rzymu. Wybrukowane. Urocze ale uciążliwe dla Karola. Jedyna pusta uliczka jaką Karolowi i Vandzie udało sie znaleźć. W poblizu fontanny di Trevi.








 



Plac Piazza Navona. W starożytności plac miał owalny kształt i do tej pory pozostał owalny. Powstał na ruinach starożytnego stadionu Domicjana.U dołu na zdjęciu,  fontanna czterech rzek (Dunaj - Europa; Nil- Afryka; Ganges - Azja, Rio de la Plata-Ameryka Południowa) zaprojektowana przez Berniniego.Wieść gminna niesie, że Bernini i Borromini -ówcześni celebryci architektury - którym została powierzona przebudowa placu, konkurowali ze sobą.  Rzekomo Bernini zaprojektował fontannę w taki sposób, że  postacie odwrócone są tyłem do kościoła św. Agnieszki zaprojektowanego przez Borrominirgo, ponieważ kościół miał być tak brzydki, że nikt, nawet kamienne figury fontanny, nie chciała na niego patrzyć.  Wg hagiografów św. Agnieszka zginęła śmiercią męczeńska właśnie na stadionie Domicjana. Na placu jest dużo lodziarni z bardzo dobrymi lodami. Trochę tandetne obrazki dla turystów.Piazza Navona to  miejsce życia nocnego. Ale nie w listopadzie, bo dla Włochów jest już za zimno ( +10 stopni w nocy).

Etykiety: ,